wtorek, 14 listopada 2017

Broken. Rozdział 12

Rozdział może zawierać drastyczne fragmenty.


You didn't love her. Because you don't destroy the person you love.

- Nie wiesz wszystkiego. - powiedział.
Niewinne słowa, prawda? Niby nic nie znaczące, ale gdy tylko zostają wypowiedziane, zawsze nadchodzą zmiany. Czasem na lepsze, ale zdecydowanie częściej bywa, że ktoś zostaje zraniony. Owe niewinne wrażenie zwiastuję klęskę, zdecydowanie tak.
Dlaczego więc ludzie w ogóle przyznają się do błędów, które przysparzają cierpienia najbliższym? Czy nie lepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłoby kłamstwo? Czy ukrywając bolesną prawdę zrobilibyśmy coś złego? Grzechy bywają popełniane, jesteśmy w końcu ludźmi, a błąd to nasza rzecz. Zatem dopuszczając się kolejnego, ukrywać złą prawdę, czy nie powinno być nam odpuszczone? Wszak oszczędzamy bliskim rozczarować, a jedyną osobą, która na tym traci, to my sami, borykając się ze świadomością własnej ułomności, a raczej... totalnej głupoty.
Aldona odwróciła się w stronę mężczyzny, trzymając w dłoniach brudne naczynie. Na jej twarzy widniał niezmiennie uśmiech, oczy nie przestawały radośnie błyszczeć. Co mogło popsuć jej taką radość, jaką przyniosła jej wiadomość o tym, że w końcu będzie mogła stworzyć prawdziwy związek ze swoim ukochanym? Skończy się ukrywanie, nie będzie już tą drugą. Andrzej będzie wolny, a zarazem tylko jej. Pogodziła się już z tym, że w jego życiu nadal będzie córka, ale była w stanie to zaakceptować. Pewnego dnia może ta cała Matylda polubi ją i znajdą wspólny język, może jeszcze stworzą normalny układ i wszyscy będą żyli w zgodzie?
- Kochanie wiem, że nie będzie łatwo. - słowa wcale nie współgrały z jej tonem. Kobieta wydawała się być wniebowzięta. Uśmiechnęła się jeszcze raz szeroko, odłożyła brudne naczynie do zmywarki i podeszła do mężczyzny. Usiadła na jego kolanach, on chwycił ją w talii. - Ale będę cierpliwa. - objęła go dłońmi, splatając swe palce na jego karku. - Poczekam ile będzie trzeba. - zbliżyła się do jego ust, była od nich zaledwie w odległości kilku milimetrów.
Czuł jej ciepły oddech, a  po chwili oddawał długi pocałunek. Wpił się w jej usta zachłannie, przyciągając jej ciało bliżej swojego, zbyt mocno, zbyt nachalnie. Kobieta odebrała to na opak, wzięła za tęsknotę i zebrała się na wyznanie, jakiego nie spodziewał się usłyszeć.
- Kocham cię. -  wyrzuty sumienia, jakie próbował zagłuszyć pocałunkiem urosły do niewyobrażalnych rozmiarów. On, profesor Andrzej Falkowicz żałował, najbardziej tego, że nie do końca wiedział czy to, co zrobił i w czym zawinił wobec Aldony, czy to aby na pewno było błędem.
Uchylił się przed jej ustami i przymknął na moment powieki.
- Ja ciebie też. - westchnął. Zmarszczyła czoło, odchyliła się nieco od niego.
- Ale? - spoważniała. Nie wiedziała co zamierza jej powiedzieć, choć... przeczuwała najgorsze. - Andrzej? - zmarszczyła gniewnie brwi.
- Nie wezmę z nią rozwodu. - orzekł. Aldona zamilkła na moment. On natomiast czekał na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Wiedział, że musi dać jej na to czas. Jej złość musiała w końcu dać swój upust, musiał jej na to pozwolić. Miała do tego prawo.
- Wiedziałam, że będą z tym problemy. - odezwała się po chwili zaskakująco spokojnie. Mężczyzna osłupiały obserwował jej rozczarowany wyraz twarzy. - Twoja żona musi w końcu zrozumieć, że wasze małżeństwo przestało istnieć. - przeczesała jego włosy, szczerze zatroskana. - Zobaczysz, uwolnimy się od niej. Musimy być cierpliwi. Najważniejsze, że nie musimy się już ukrywać i... - uśmiechnęła się lekko - mam cię obok. - ucałowała jego usta.
- Nie w tym rzecz. - sprostował w końcu, gdy dotarł do niego sens słów wypowiedzianych przez kobietę. Uniosła brwi. - To ja nie chcę dać jej rozwodu. - podkreślił.
*
Kiedy przerażony wyraz twarzy Szymona rozbawił mężczyznę, tak że ten zanosił się teraz pustym śmiechem, chłopak wykorzystał okazje by podnieść się na łokciach, a potem na obolałych kolanach w górę. Z marnym skutkiem przybrał wyprostowaną pozycję, bo bardziej wyglądał, jakby nie chciał się przyznać do ataku kolki nerkowej, niż epatował pewnością siebie. Do tego ta mina, pełna gniewu i próby zastraszenia przeciwnika, okazała się nie tyle niebezpieczna, co śmieszna.
- Ech Szymek... - postawny mężczyzna, lekko otyły, potarł swoją gładko wygoloną głowę. - Taki szczeniak, a nauczył się warczeć. - pokręcił głową, zbliżając się do chłopaka. Uśmiech (nie sposób było go nie zauważyć, kiedy wśród kłów, jeden błyszczał srebrną blaszką) nie zwiódł Szymona, oczy wyrażały więcej furii, niż... w każdym razie więcej niż twarz młodego przestępcy, co nie mogło być niespodzianką
Szymon już od najmłodszych lat miał kontakt z nielegalnymi biznesami, lecz zdecydowała większość jego życia była poświęcona rozprowadzaniem niewielkich ilości narkotyków. Fuchę załatwił mu jego starszy brat, który również siedział w tym interesie. On natomiast miał tam tylko dorabiać, być myszą w całej szczurzej machinie. Popełnił błąd, który pociągnął za sobą konsekwencje. Brat odciął się od niego, nie kiwnął palcem gdy młodszy został oskarżony o przyprowadzenie szpicla do ich szajki. Tym szpiclem miała być Matylda, nikt specjalnie nie zastanawiał się czy dziewczyna na pewno jest winna. W takim biznesie nie do końca to się liczy. Jeśli była winna, to zostanie ukarana, jeśli nie... no cóż, winny będzie wiedział co się z nim stanie kiedy zostanie przyłapany. Bezlitosne reguły kosztowały Szymona ucieczkę i strach. Brat pochłonięty nałogiem narkotykowym pewnie nawet zapomniał o jego istnieniu. Nikt nie mógł mu pomóc, pozostawiony sam sobie musiał chronić swoje życie, ale nie tylko...
- Ty masz kontakt z tą małą blondyneczką, która tak ładnie nas wydymała? - skrzywił usta, odwrócił głowę w bok, mimo paraliżującego strachu, utrzymywał gniewny wyraz twarzy. - Szymek... chyba nie chcesz, żebym połamał ci wszystkie kości? - dodał z teatralnym westchnieniem. Mężczyzna wykrzywił usta w podkowę, kiedy chłopak nadal unikał jego spojrzenia. Chwycił więc zgrabnym i szybkim ruchem nadgarstek dawnego pracownika. Szymon jęknął z bólu, kiedy ścisnęła go silna dłoń. - Pamiętasz Liszkę? - syknął tuż przy jego twarzy. Chłopak rozszerzył oczy, czując jak ziemia osuwa się mu spod nóg.
Kiedy przyszedł do hangaru, gdzie pierwszy raz miał spotkać Barbossę, mężczyznę który rządził niewielką szajka narkotykową i który stał teraz przed nim, miał to szczęście spotkać narkomana, który nie spłacił długów za swoje działki. "Dobrze trafiłeś młody.", usłyszał, gdy brat przedstawił go szefowi, "Zobaczysz co robimy z takimi, co zapominają z kim mają do czynienia." Ten widok śnił mu się po nocach. Od powykręcanych w nienaturalne strony palców w stawach, przez złamania otwarte i sterczące z ran kości, po... miażdżenie.
Chwiejąc się na nogach, łapiąc świst powietrza w płuca, starał się utrzymać pion. Na bladej twarzy pojawiła się kropla potu, mimo że tak bardzo było mu zimno.
- Tak myślałem. - uśmiechnął się, nie odsuwając swojej twarzy ani o milimetr, a chwile potem rozległ się wrzask, który ponosiło echo, dopiero teraz można było doświadczyć pustki owego budynku.
*
Falkowicz nie raz miał okazję wyjawiać prawdę rujnującą czyjeś życie. Taka była już jego historia. Kiedyś musiał wyznać Adamowi, że ten jest jego bratem, potem Matyldzie, że jest jego córką, a nie dawno przypomniał Kasi, że jest jego żoną tylko na papierze. Miał niespotykany dar do miażdżenia ludzkich uczuć. Ta umiejętność wydawała się wcale nie zanikać, wręcz przeciwnie, tylko rozwijała się w czasie.
- To jakiś głupi dowcip? - wstała jak poparzona, trafiając na wyspę kuchenną, która powstrzymała ją od cofnięcia się pod samą ścianę.
- Kotku, daj mi to wytłumaczyć. - wstał, unosząc w górę obie dłonie, jakby chciał pokazać, że są one puste. Ale to nie strach kazał się jej trzymać z daleka od Andrzeja, lecz obrzydzenie tym co zrobił.
- I co masz zamiar mi powiedzieć? Że to twoja żona i nie chcesz jej zostawiać samej? Że twojej córce zawali się cały świat, kiedy rozwiedziesz się z jej mamą? To chcesz mi teraz powiedzieć? - skrzywiła się, przyglądając się mu z poczuciem własnej klęski.
Andrzej otworzył usta, ale jakby tylko po to by za chwilę je zamknąć.
- Nie mogę ich zostawić. - nie bardzo wiedział czy chciał. - Nie w tym momencie.
- No to kiedy? Powiedz kiedy będzie ten moment, w którym w końcu uwolnisz się od nich. - zacisnął szczękę z żuchwą.
- Kocham cię. - wyznał. Ona uniosła podbródek, czekając cios, by przyjąć go jak najgodniej. Wiedziała, że teraz musi nastąpić decyzja, jaka by nie była, nadejdzie. A ona nie chciała pokazywać swej słabości, kiedy on już oznajmi, że odchodzi na dobre.
- Ale kocham też swoją córkę. Ona i jej matka zawsze już będą dla mnie ważne. - szukał w jej oczach zrozumienia, niestety nie potrafił niczego w nich wyczytać, a to przyprawiało go o dreszcze furii. Nienawidził kiedy nie znał swojego położenia, kiedy nie wiedział na czym stoi, gdy czeka na czyjś ruch w zupełnej ciemności, zdany na głupie koło Fortuny.
- Zauważyłeś, że nigdy jej nie zdejmujesz? - gdy nadal nie pojmował o co jej chodzi, podeszła do mężczyzny i chwyciła za jego dłoń. Podniosła ją przed jego oczy, a na jednym z palców zabłyszczała złota obrączka. - Mówiłeś, że małżeństwo to tylko układ, prawda? - przechyliła głowę na bok, a mężczyzna wydarł z jej dłoni swą dłoń, czując że traci grunt. - A ja myślę, że okłamujesz i mnie i siebie.



Tak, tak... powinnyście być zadowolone. (?) Ale sytuacja może się jeszcze tysiąc razy zmienić. I zobaczymy jak dalej się to rozwinie. Bo stanęliśmy nad przepaścią, zatrzymaliśmy się w ostatnim momencie, zaraz potem wszystko miało być inne. Zarówno przez wątek Szymona, jak i Falkowicza. Za chwile obie akcje splotą się :)


Pozdrawiam ciepło i do następnego! :)





7 komentarzy:

  1. wydaję mi się,że za bardzo przeżywam twoje rozdziały..,czekam na ten splot akcji,i przede wszystkim na jakieś światełko w stronę jego i kaśki a nie tej no..Aldony.. ;D Czekam na next,mam nadzieję,że tak szybki jak ten :P

    OdpowiedzUsuń
  2. coraz większe emocje widze chcesz dawać :D
    Czekam na next,ciekawi mnie jak wszystko sie splecie ! pozdrawiam :)
    ~W

    OdpowiedzUsuń
  3. wątek szymka i falko? no to jak to się splecie,ale narobiłaś mi ochoty na ten rozdział..już się doczekać nie moge !
    -OH

    OdpowiedzUsuń
  4. nie moge sie doczekac nexta !! uważam że masz świetny pomysł na to opowiadanie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy pojawi sie next?

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy możemy spodziewać się nexta? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Tragicznie długa ta przerwa. Ale rozdział za dwa - trzy dni. :) Tak, teraz trzeba do mnie nie lada cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią i nie zapomnij się podpisać!