Patrzył na nią, śledząc jej kroki i nie mógł sobie tego jeszcze do końca uświadomić. Bo przecież ta niewinna dziewczynka, którą spotkał kilka lat wcześniej po raz pierwszy, nigdy nie zadałaby się z ludźmi marginesu społecznego. Zastanawiał się czy to on nie popełnił gdzieś błędu, bo rodzicielstwo to przecież cały czas nowy temat Andrzeja. Nigdy wcześniej nie wychowywał buntującej się nastolatki. Z tyłu głowy miał jednak doświadczenie z trudną przeszłością Adama i pamiętał, że wtedy nie było łatwo pomóc bratu. Ufał jedynie, że tym razem będąc bliżej, będzie w stanie zapobiec gorszemu.
- Masz szlaban do końca życia. - syknął, zaciskając na koniec nerwowo wargi. - Plus dwa dni. Na wszelki wypadek.
- Nie możecie mnie więzić. - burknęła.
- Możemy. - uciął, zamykając z trzaskiem drzwi do auta.
- To dyktatura!
- Jedyna zaleta rodzicielstwa. - dopowiedział pod nosem.
- Ja nic nie zrobiłam! - krzyknęła, patrząc po chwili z nadzieją na matkę, która cały czas milczała. - Mamo, powiedz coś tacie. Przecież niczego nie brałam!
- Jeszcze tego by brakowało!
- Mamo! - krzyknęła zdesperowana, bo Kasia zdawała się ją ignorować.
- Tata ma rację. - odparła w końcu. - Zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialnie i bardzo mnie rozczarowałaś. - dodała, patrząc przed siebie. W kącikach oczu dziewczynki, która siedziała na tylnym siedzeniu, zebrały się łzy.
- Od kiedy jesteście tacy zgodni, co? - jęknęła, pozwalając spłynąć krystalicznej cieszy po różowych policzkach. - Cały czas na siebie wrzeszczycie. Nigdy was nie obchodziłam.
- Bzdura. - przejechał przez pasy, ignorując stojącą na ich początku kobietę.
- Gdybym cię obchodziła, to byś z nami został. - co raz spoglądała na mamę, lecz nie mogła dostrzec wyrazu jej twarzy. - I nie zostawiłbyś mamy.
- Nie zostawiam was. Tłumaczyłem to już. - westchnął zrezygnowany, mijając światła w kolorze pomarańczowym.
- Ale idziesz sobie to tej Aldony! Gdybyś nas kochał nie miałbyś żadnej Aldony!
- Dość! - wrzasnął, zaciskając żuchwę ze szczęką. Krzyk był tak donośny, że sparaliżował na chwilę obie kobiety. - Ani słowa więcej młoda panno. - spojrzał na moment w lusterko wsteczne, a zapłakane i pełne żalu oczy jego córki sprawiły jedynie, że i on zamilkł do końca podróży.
Dziewczynka trzasnęła drzwiami do swojego pokoju, zdumiewając
po raz kolejny swoim zachowaniem. Andrzej był przekonany, że ta młoda dama
okaże choć krztę skruchy, po tym co zrobiła, lecz ta postawiła na bunt. Już
miał wrzasnąć, upomnieć małolatę, lecz w ostatniej chwili westchnął tylko
gorzko. Nie miał na nią wpływu. Przez myśl mu nawet przeszło, że pewnie stracił
w jej oczach, nie był już autorytetem dla swojej małej Matyldzi.
- Nie poznaje jej. – powiedział, opadając na pobliską
kanapę. Poluźnił krawat pod szyją, pozbywając się ciasnej pętli, która odcinała
mu dopływ powietrza do płuc. – Kiedyś to było uśmiechnięte i ułożone dziecko.
Czasem pyskate, ale taki wiek. – Kasia jakby go nie słuchała. Krążyła po
kuchni, trzaskając drzwiczkami do szafek w poszukiwaniu ulubionej kawy sypanej.
- Na litość... Na górze, w pierwszej po prawo. - wskazał jej miejsce poszukiwanego słoiczka, by uchronić się przed migreną.
- Jest zagubiona. - odezwała się w końcu, pochylając się nad parującym napojem. - Miała nadzieje, że będziesz jej tatą, a tymczasem pojawia się inna kobieta. - mógłby przysiąc, że usłyszał tam nutę goryczy. Ale humory Kaśki były tak nieprzewidywalne, jak smaki jej potraw, więc szybko zapomniał o tym, co pewnie nie miało znaczenia i skupił się na czymś znacznie istotniejszym.
- Chwileczkę. - zmarszczył brwi. - Więc to moja wina? - zapytał oburzony.
- Sam pomyśl. - odparła, jakby potwierdzając oczywistość faktu. - Zburzyła się jej cała wizja pełnej rodziny. Nie pamiętasz już jak chciała nas swatać? To mała dziewczynka, która wierzy w bajki Andrzej.
- Nie jest już taka mała. - skrzywił się na samo wspomnienie telefonu z komisariatu dzisiejszego wieczoru. - I nie zrzucaj na mnie winy za jej wybryki.
Kasia spojrzała na niego przez chwilę chwilę nieodgadnionym spojrzeniem, by w końcu zamknąć na chwilę powieki i spuścić głowę. Siedziała nad gorącym kubkiem i wdychała kawowy napar. Myślała jak ubrać w słowa pytanie, które chciała zadać od pewnego czasu. Nie zdobyła się na to dotychczas, bo nie było okazji do rozmowy. Od miesiąca nie potrafili zebrać się na chwilę prawdziwej wymiany zdań. Dotychczas wymieniali pomiędzy sobą jedynie niezbędne informacje. O tym jaki zakupy należy zrobić, jakiego fachowca wezwać, kiedy odebrać Matyldę ze szkoły... Być może zatracili już tę umiejętność, a może po prostu nie mieli już wspólnych tematów? Z czasem dzieliło ich więcej, niż łączyło. A jedynie Matylda trzymała ich jeszcze przy sobie.
Wspominając ich ostatnią szczerą rozmowę skrzywiła się, dokładnie tak jak on zrobił to przed chwilą.
*
Od tygodni chodził jakiś zamyślony, jakby uciekał gdzieś myślami, nie trzymał się rzeczywistości. Czasami siedział godzinami w swoim domowym gabinecie, udając że pracuje nad ważnym projektem, ale ona doskonale wiedziała, że przez cały tamten czas siedział bezczynnie i tylko myślał, patrząc w okno.
Zaczęła nawet podejrzewać, że może znowu jest chory. Chciała dyskretnie wypytać, lecz nie udało się jej niczego z niego wydobyć. Jakby tego było mało, zaczęły się częste telefony, które wykonywał tylko z dala od niej. Rozmawiał przez bardzo długi czas, przez pewien okres czasu nawet codziennie.
Bała się. Nie chciał jej wyjaśniać, kiedy pytała o jego dziwne zachowanie. Z czasem zaczął unikać jej spojrzenia. A potem jej samej.
Gotowa na wszystko wybrała się w końcu do brata swojego męża. Adam okazał się marnym źródłem informacji, ponieważ jak się dowiedziała, od pewnego czasu ci dwaj mijają się na dyżurach.
Pomyślała wtedy, że skoro Andrzej unika wszystkich bliskich sobie osób, to sprawa musi być poważna. Jej obawy znowu urosły do maksimum. Przerażona była już niemal pewna, że mężczyzna ma problemy ze zdrowiem i przy najbliższej nadążającej się okazji zapytała w prost.
- Znowu jesteś chory, tak? Nerka nie pracuje? - spojrzał na nią zaskoczony, widział desperację w jej oczach.
- Skąd...
- Wiedziałam... wiedziałam, że coś jest nie tak. - westchnęła cicho załamana i ułożyła dłoń na jego ramieniu w geście wsparcia. - Będzie dobrze - uśmiechnęła się lekko, lecz oczy nadal były pełne obaw.
- Kaśka... - zmarszczył brwi, stając na przeciwko młodej żony. - Skąd ci to przyszło do głowy?
- Potrafię dodać dwa do dwóch.
- Więc może nie byłaś najlepsza z matmy. - przestąpił z nogi na nogę, poddenerwowany sytuacją.
- To wyjaśnij mi! - traciła cierpliwość i nerwy ze strachu o niego.
- Mam kogoś.
Ciąg- Na litość... Na górze, w pierwszej po prawo. - wskazał jej miejsce poszukiwanego słoiczka, by uchronić się przed migreną.
- Jest zagubiona. - odezwała się w końcu, pochylając się nad parującym napojem. - Miała nadzieje, że będziesz jej tatą, a tymczasem pojawia się inna kobieta. - mógłby przysiąc, że usłyszał tam nutę goryczy. Ale humory Kaśki były tak nieprzewidywalne, jak smaki jej potraw, więc szybko zapomniał o tym, co pewnie nie miało znaczenia i skupił się na czymś znacznie istotniejszym.
- Chwileczkę. - zmarszczył brwi. - Więc to moja wina? - zapytał oburzony.
- Sam pomyśl. - odparła, jakby potwierdzając oczywistość faktu. - Zburzyła się jej cała wizja pełnej rodziny. Nie pamiętasz już jak chciała nas swatać? To mała dziewczynka, która wierzy w bajki Andrzej.
- Nie jest już taka mała. - skrzywił się na samo wspomnienie telefonu z komisariatu dzisiejszego wieczoru. - I nie zrzucaj na mnie winy za jej wybryki.
Kasia spojrzała na niego przez chwilę chwilę nieodgadnionym spojrzeniem, by w końcu zamknąć na chwilę powieki i spuścić głowę. Siedziała nad gorącym kubkiem i wdychała kawowy napar. Myślała jak ubrać w słowa pytanie, które chciała zadać od pewnego czasu. Nie zdobyła się na to dotychczas, bo nie było okazji do rozmowy. Od miesiąca nie potrafili zebrać się na chwilę prawdziwej wymiany zdań. Dotychczas wymieniali pomiędzy sobą jedynie niezbędne informacje. O tym jaki zakupy należy zrobić, jakiego fachowca wezwać, kiedy odebrać Matyldę ze szkoły... Być może zatracili już tę umiejętność, a może po prostu nie mieli już wspólnych tematów? Z czasem dzieliło ich więcej, niż łączyło. A jedynie Matylda trzymała ich jeszcze przy sobie.
Wspominając ich ostatnią szczerą rozmowę skrzywiła się, dokładnie tak jak on zrobił to przed chwilą.
*
Od tygodni chodził jakiś zamyślony, jakby uciekał gdzieś myślami, nie trzymał się rzeczywistości. Czasami siedział godzinami w swoim domowym gabinecie, udając że pracuje nad ważnym projektem, ale ona doskonale wiedziała, że przez cały tamten czas siedział bezczynnie i tylko myślał, patrząc w okno.
Zaczęła nawet podejrzewać, że może znowu jest chory. Chciała dyskretnie wypytać, lecz nie udało się jej niczego z niego wydobyć. Jakby tego było mało, zaczęły się częste telefony, które wykonywał tylko z dala od niej. Rozmawiał przez bardzo długi czas, przez pewien okres czasu nawet codziennie.
Bała się. Nie chciał jej wyjaśniać, kiedy pytała o jego dziwne zachowanie. Z czasem zaczął unikać jej spojrzenia. A potem jej samej.
Gotowa na wszystko wybrała się w końcu do brata swojego męża. Adam okazał się marnym źródłem informacji, ponieważ jak się dowiedziała, od pewnego czasu ci dwaj mijają się na dyżurach.
Pomyślała wtedy, że skoro Andrzej unika wszystkich bliskich sobie osób, to sprawa musi być poważna. Jej obawy znowu urosły do maksimum. Przerażona była już niemal pewna, że mężczyzna ma problemy ze zdrowiem i przy najbliższej nadążającej się okazji zapytała w prost.
- Znowu jesteś chory, tak? Nerka nie pracuje? - spojrzał na nią zaskoczony, widział desperację w jej oczach.
- Skąd...
- Wiedziałam... wiedziałam, że coś jest nie tak. - westchnęła cicho załamana i ułożyła dłoń na jego ramieniu w geście wsparcia. - Będzie dobrze - uśmiechnęła się lekko, lecz oczy nadal były pełne obaw.
- Kaśka... - zmarszczył brwi, stając na przeciwko młodej żony. - Skąd ci to przyszło do głowy?
- Potrafię dodać dwa do dwóch.
- Więc może nie byłaś najlepsza z matmy. - przestąpił z nogi na nogę, poddenerwowany sytuacją.
- To wyjaśnij mi! - traciła cierpliwość i nerwy ze strachu o niego.
- Mam kogoś.
Dalszy
Nastąpi...
Świetnie idealnie on kogoś ma Hahahah dziewczyno ty zawsze musisz cis z nimi robić w tych opowiadaniach ?? Ehh Hahaha No cóż już się w takim razie nje mogę doczekać dalszej części bo trudno mi będzie dalej sobie je wyobrazić,No cóż w takim razie czekam !!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że polubisz naszą Aldonę ;)
UsuńŚwietny rozdział ! Tylko teraz mam pytanie,jak to młoda żona? Nie zbyt zrozumiałam czy to zobacza że oni są młodzi i maja już tak duża córkę czy po prsotu małżeństwem są od niedawna jak to jest ?
OdpowiedzUsuńCzekam na next oczywiście!
~W
Hej, przecież nie są tacy starzy ;) Ale fakt, chodziło o to, że są małżeństwem od niedawna ;)
UsuńJestem zaskoczona bo jednak on i jakaś inna kobieta? Zdradza kasie ? Nie spodziewałam się i bardzo ciekawi mnie dalszy ciąg
OdpowiedzUsuń~M
Przeczytałam . I jestem w szoku , nasz falko ma nową kobietę a to takie nowe :o ciekawe jak dalej potoczy się akcja i czy on i Kasia będą razem na końcu -O
OdpowiedzUsuńChyba się wciągnęłam kiedy można liczyć na next ?
OdpowiedzUsuń-AD
Jak tylko napiszę ;) za dwa, trzy dni
Usuń