środa, 21 grudnia 2016

Amnezja, Rozdział 5, część 2.


  Podrygując palcem do rytmu swej ulubionej muzyki klasycznej, stukał nim co raz w obicie kierownicy. W powietrzu unosiła się przyjemna woń wanilii, a słońce rozgrzewało wyziębione szyby auta. Wzdychając po raz kolejny w ciągu zaledwie dziesięciu minut postoju, rozejrzał się raz jeszcze wokół auta. Nie dostrzegając nikogo, wrócił do pogwizdywania symfonii. Lecz trochę mocniejszym i zbyt szybkim tempem. Uniósł raz jeszcze lewy nadgarstek, na którym swobodnie zwisał zegarek w złotym odcieniu.
Odnotowując trzynaście minut spóźnienia, postanowił sięgnąć po telefon komórkowy i jednak zadzwonić do Kasi. Lecz zaniechał tego, gdy dostrzegł we wstecznym lusterku wyczekiwaną spóźnioną. Odetchnął pełną piersią, choć być może zbyt wcześnie. Bo zaraz za uśmiechniętą kobietą z kancelarii wybiegł równie szeroko szczerzący się mężczyzna. Podał jej coś, o czym zapewne zapomniała, a ta odwdzięczyła się promiennym wyrazem twarzy. Oboje rozmawiali z sobą nie szczędząc sobie spouchwalania, co Falkowicz zauważał gołym okiem.
I nie spodobało mu się to. Patrząc na współpracownika Smudy doskonale widział, jakie tamten ma wobec niej zamiary. Nie próżnuje w środkach wyrazu i perfidnie dąży do osiągnięcia celu. Kasia natomiast bezwstydnie poddaję się temu facetowi, odpowiadając uśmiechem na żałosne próby flirtu. Lecz może ona nie była niczemu winna, tłumaczył sobie Andrzej. Nie dostrzegała jaką zabawką się stała w rękach nic nie wartego mężczyzny.
Już był gotów spławić faceta, kiedy w końcu rozeszli się w swoje strony. Kasia wsiadła do auta, zadowolona zapinając pasy i ściskając w dłoniach telefon. Andrzej spojrzał kątem oka na jej uśmiechniętą twarz i komórkę, którą zapewne wcześniej zostawiła w kancelarii.
- Myślałem, że jesteś za bystra na takie sztuczki. - mruknął, włączając się powoli do ruchu.
- O czym mówisz? - zmarszczyła cienkie brwi. On jednak milczał przez krótką chwilę, ale tylko po to, by bezpiecznie zmienić pas ruchu na lewy. Dodając gazu, dokończył w końcu składaną wcześniej myśl.
- O sztuce flirtu, kochanie. - odrzekł swobodnie spod uniesionych brwi. - Tamten dżentelmen nie miał o niej zielonego pojęcia. - wystukał palcami na skórze swej kierownicy mocniejszy akord Mozarta i z pozornym spokojem przemieszczał się prostą drogą po centrum Warszawy.
- Czyżby zazdrość przemawiała przez profesora? - zaśmiała się perliście, na co Andrzej odpowiedział jej pobłażającym spojrzeniem.
Zdumiała ją reakcja mężczyzny. Nie sądziła, że jest on zdolny do tak zaborczych uczuć, choć są one nadal skrzętnie ukrywane.
- Skąd. - wzruszył ramionami niby obojętnie, chcąc wyplątać się z tej niezręcznej sytuacji. - Po prostu radze ci na niego uważać.
- Jacek jest niegroźny. - wtrąciła.
Tylko dzięki starej znajomości udało się jej wrócić do zawodu. Szukając pracy natknęła się na kancelarię dawnego przyjaciela z czasów akademickich. Mając małą nadzieję na to, że Jacek przypomni sobie dziewczynę, która z czasem stała się jedną z lepszych studentek na roku. Szczęście jej dopisało, a mężczyzna szukał kogoś na zastępstwo za ciężarną koleżankę. Smuda nie mogła odrzucić takiej propozycji, mimo że była ona jedynie tymczasowa. W jej sytuacji nie należało wybrzydzać, wiec przyjęła pracę bez większego namysłu.
Falkowicz doskonale wiedział o wszystkim, co nie uspokajało go ani trochę. Wręcz przeciwnie. Wyczuwał w nim wszystko co najgorsze, podejrzewał o nieczyste zamiary, sam w końcu wiedział jak działa męski instynkt.
- Jasne. - skręcił w uliczkę prowadzącą do Leśnej Góry, dokąd droga była już prosta. - Przecież to widać na pierwszy rzut oka. - ironizował.
- Wiesz, nie każdy czaruje, zaciąga do łóżka i znika z twojego życia, nie pozostawiając słowa wyjaśnienia. - odgryzła się, rzucając oczywistą aluzję. Jednak po chwili, trochę skonsternowana, zerknęła na milczącego Andrzeja. Mieli naprawiać swoje relacje, a ona właśnie oddała cios poniżej pasa. Przymknęła na chwilę oczy, złudnie licząc na cudowne wymazanie wypowiedzianych słów. Przeszłość to zamknięty rozdział, już dawno się z nim nie utożsamiała. Falkowicz także się zmienił.
- Miło słyszeć, że wróciła ci wiara w męską rasę. - mimo tak spokojnie brzmiących słów, miała pewność że uderzyła w punkt, który przez niepisane zasady powinien zostać nienaruszony. Straciła ochotę na dalsze potyczki słowne. Siedziała w ciszy, wypatrując znaku z liczbą kilometrów, jaką przyjdzie jej pokonać w niezręcznej ciszy.
   Zajechali w końcu pod budynek szpitala. Ku zaskoczeniu Kasi, Andrzej także wysiadł z auta.
- Wracaj do domu. Teraz moja kolej. - zatrzymała się jeszcze tuż za otwartymi drzwiami od strony kierowcy. Falkowicz sięgnął po teczkę, mając w głowie wcześniej wymyśloną wymówkę.
- Pamiętam. - wzruszył ramionami, wędrując wzrokiem gdzieś za plecami kobiety. - Zapomniałem wziąć ważnych dokumentów. - Chciał ją minąć i zakończyć tę konfrontację, lecz widać nie było mu dane. Kasia podążyła za nim, czemu dały znać wysokie obcasy, roznoszące swój stukot w najbliższej okolicy.
- Daj spokój, siedziałeś z nią od rana. - nakłaniała, równając się z nim, na co taktownie pozwolił zwalniając tempo.
- Nawet do niej nie zajrzę. - zarzekał się.
- Wracaj do domu. - nie wierzyła. Spojrzał na nią i wiedziała, że słusznie. - Sam wpadłeś na taki układ. - upominała.
- Bo smarkula nie dała mi innego wyboru! - wybuchł, lecz na jego twarzy nie malowało się nic na kształt gniewu. Zaskakujące, ale można było na niej dostrzec jedynie troskę. I może bezradność. - A ją trzeba pilnować, żeby nie wychodziła z tego cholernego łóżka. - dodał, czym wywołał lekki uśmiech u Kasi, rozczulający warto dodać.
Kobieta nie wiedziała jednak, że Andrzej zorganizował Matyldzie znacznie lepszą opiekę, niż oficjalnie sądzono. Jako że martwił się o małą, do czego jednak nie przyznawał się w prost, to postanowił znaleźć ludzi, którzy poinformują go o zachowaniu i stanie dziewczynki przebywającej na oddziale.
A ta często lekceważyła zalecenia lekarskie, które jasno mówiły, że powinna leżeć. Trafiła tam w końcu z dużą gorączką i ciężkim kaszlem co ostatecznie zostało zdiagnozowane jako zapalenie płuc.
- Ona się nudzi, Andrzej.
- To ją nie usprawiedliwia. - odrzekł surowo, zatrzymując się na chwilę w drodze do gabinetu. - Trzeba było nie latać z gołą głową w taką pogodę.
Smuda w odpowiedzi westchnęła cicho i podeszła krok bliżej mężczyzny, sięgnęła dłonią w stronę jego klatki piersiowej. Zawahała się na moment, choć trudny do dostrzeżenia i strzepnęła mały paproch z idealnie czystego płaszcza profesora.
- Ugotuj jakiś obiad, hm? - wygięła w łuk swe czerwone usta i zarzucając włosami wróciła w stronę oddziału dziecięcego, zostawiając po sobie zapach waniliowych perfum.
    Nie potrafił odjechać, nie sprawdzając wcześniej, jak sprawuje się jego córka. Szedł w stronę oddziału, wiedząc że Kasia powinna dotrzeć tam już jakiś czas temu. Jego zszargane nerwy ukoiłby zaledwie widok spokojnie leżącej na swoim miejscu dziewczynki, lecz w przypadku Matyldy trudno o jakiekolwiek podporządkowanie się.
W szpitalu szybko złapała kontakt z innymi dziećmi. Uciekała z nimi do jednej sali, gdzie bawili się w całym zgromadzeniu. Pielęgniarki próbowały rozprawiać z takimi zbiegowiskami, lecz były bezradne wobec rozochoconych dzieci. Trudno było mówić o powrocie do zdrowia w takich warunkach. Dlatego Falkowicz starał się pilnować dziewczynkę, kiedy to jemu przypadał dyżur nad małoletnią, lecz bał się że odchodząc od jej szpitalnego łóżka, matka na powrót będzie jej pobłażać. Tak też chcąc zachować środki ostrożności poprosił personel, aby zważał na dopilnowanie dzieci, w szczególności jego Matyldzi.
Odetchnął z ulgą, kiedy jednak przez uchylone lekko drzwi do małej sali zobaczył spokojnie leżącą dziewczynkę i Kasię siedzącą bokiem do niego. Szanując wolę Smudy, chciał odejść, lecz zaintrygowany jakimś zaczątkiem toczonej w środku rozmowy, zaniechał tego.
- Beze mnie też musieliście udawać?
- Nie udajemy. Naprawdę się szanujemy, kotku. - pogłaskała mała po głowie, lecz dziewczynka nie wierzyła słowom matki.
- Tylko udajecie parę. - mruknęła rozczarowana. - A co będzie jak prokurator da nam wreszcie spokój?
- Wtedy nikt nam cię już nie zabierze. - Kasia starała się zachować spokojny ton.
- Mamo? - zaczęła po chwili.
- Tak kochanie?
- Dlaczego nie chcesz być z Andrzejem? Przecież można z nim pogadać. - zaległa cisza. Falkowicz z szybszym biciem serca wsłuchiwał się w życzenia nastolatki.
- To nie jest takie proste. - westchnęła w końcu kobieta.
- Właśnie, że jest. - upierała się dziewczynka, podnosząc się na łokciach. - Tylko musisz go kochać. - wyjaśniła.
- Matylda... Andrzej bardzo wiele dla nas robi. Ale najbardziej kocha ciebie. - mała ściągnęła brwi słuchając Kaśki. - My będziemy jedynie przyjaciółmi. I zrobimy wszystko, żebyś była szczęśliwa. Bo tak naprawdę tylko o ciebie nam chodzi. - cofnął się o krok, zmieszany rozglądając się, czy aby ktoś na korytarzu nie obserwuje jego poczynań. Choć zapewne i tak nie dostrzegłby nikogo, bo niewiele dostrzegał w tamtej chwili. Czuł tylko dziwną pustkę. I zagubienie.
*
- Kaśka... - zachłysnął się powietrzem jak wynurzony spod tafli wody, mając nadal przed oczami wygląd kobiety ze snu.







Done. Tym razem na tapetę wzięłam stosunek jaki miał do Kasi, czy taki oczywisty?





16 komentarzy:

  1. Andrzej zaczyna sobie przypominać coraz więcej. Myślę że Kasia i on czuli do siebie jednak coś więcej. Naprawdę nie wiem co mogło się z nimi stać wiec czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę a to ty tak ciągniesz ta akcje .. No ja bym nie pomyślała :D jak zawsze zaskakujesz,No ale ciekawe .. Kasia myśli ze falko zależy tylko ba Matyldzie a jednak .. nic tylko czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba nie chcesz powiedzieć że kasia rzuciła andrzeja dla jacka? :O
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  4. Powrócił Jan,o kurczę zaskoczyłaś mnie dziewczyno :)
    Nie mogę się doczekac koeljenj czesci !
    pozdrawiam ~K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A raczej Jacek ;) inna postać, nie ma nic wspólnego z dawnym Janem ;)

      Usuń
  5. oo falkowiczowi chyba zależy na kasi skoro słysząc jej słowa,tak bardzo się zdezorientował :D Tylko czekać na dalsze części ! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. po świętach możemy się spodziewać nexta? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział będzie dopiero po świetach? :(?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej... po świętach na pewno, a czy wcześniej też? Zobaczymy ;)

      Usuń
  8. Cześć ! :)
    Zaglądam tu i zaglądam i w końcu zapytam,kiedy będzie rozdział? Nie mogę się już doczekać ! *_*

    OdpowiedzUsuń
  9. będzie dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
  10. Moi drodzy, nie chcę dodać byle czego, a okazuje się że mam poślizg. Goście. Więc teraz zabieram sie do pisania ciągu dalszego, a jutro koło południa będzie można przeczytać rozdział na blogu.
    Wybaczcie :/

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią i nie zapomnij się podpisać!