niedziela, 30 lipca 2017

Broken. Rozdział 5

Jak cisza przed burzą...


Trzasnęły drzwi wejściowe. Andrzej oderwał w końcu zamyślone spojrzenie znad krzesła po drugiej stronie stołu i czekał na pojawienie się żony. Kobieta ukazała się jego oczom po chwili, lecz nie raczyła na niego spojrzeć. Uśmiechnęła się do córki, która z zaciekawieniem przyglądała się matce.
- Zbieraj się. Odwiozę cię do szkoły.
- Ale mamo, jest jeszcze za wcześnie.
- To poczekasz chwilę, choć. - uparcie stawała na swoim. Prawdziwe jej intencje nie były dla nikogo tajemnicą. Falkowicz uważał, że Kasia ucieka przez awanturą, jaką miał w planach jej urządzić za to, że nie dostosowuję się do jego ustaleń, robi coś za jego plecami. Można by rzec, że właściwie mężczyzna miał rację gniewając się na żonę. Choć... realia bywają takie, że mężczyźni przyłapani na zdradzie korzą się przed swoimi wieloletnimi partnerkami, starają się o wybaczenie.
Andrzej był jednak inny, mówił co miał na myśli. Bez zbędnego owijania w bawełnę.
Cały ich układ był inny.
Smuda w swoich myślach dokładała jeszcze jeden zamiar. Wiedziała, że on będzie czekał, rozmyślał. Chciała go zadręczyć samym czekaniem. Typowa kobieta. Wszak zemsta powinna być słodka.
- Kaśka! - nawet nie się odwróciła. Wyszła tak szybko jak pojawiła się, zabierając ze sobą plecak dziewczynki. Mała pobiegła do swojej sypialni, by szybko ubrać się w strój przygotowywany każdego dnia poprzedniego, czego nota bene nauczył ją ojciec, który wiecznie narzekał na guzdrającą się pociechę, kiedy on spieszył się do pracy. Tak więc zaledwie chwila minęła, kiedy Matylda wybiegła, jak z procy, nie rzucając do niego nawet krótkiego słowa pożegnania.
W tamtej chwili poczuł, że je traci. Jedna myśl, wyobrażenie, że pewnego dnia mogą tak wyjść i już nie wrócić sprawiła, że poczuł ból.
Tracił panowanie nad sytuacją. Wszystko wymykało się spod kontroli. Ale nawet najbardziej rozgarnięty człowiek przestanie sobie radzić w obliczu popełniania błędów starych jak świat, a mianowicie... chciwości. Nie można przecież posiadać szczęśliwej rodziny, która żyłaby w zgodzie z kobietą, którą mężczyzna obrał sobie za wybrankę życia. Chciał za wiele, a los musiał w końcu wyrównać rachunki. Bo czy nie jest tak, że jednego dnia ma się wszystko, a następnego wszytko się traci. Bezlitosna zasada, ale w przyrodzie równowaga zawsze musi być zachowana.

Wyobraźcie sobie co dzieje się z gazem wpuszczonym do próżni. Zostaje wessany do niej tak łapczywie i szybko, jakby tego właśnie potrzebowała. I nagle wszystko uspokaja się, kiedy jedyna pożywka zostaje dostarczona. Próżnia zamienia się w ten gaz, a to czym była wcześniej, nie istnieje. Tak jakby jedyne do czego była stworzona, to wchłonięcie... powietrza dajmy na to.
Takim powietrzem dla ludzi może być plotka. Nie jest ważne, czy to o czym się mówi jest prawdą. Ważne jest, aby wypełnić próżnię jak najciekawszym gazem.
Nowy związek Andrzeja Falkowicza, butnego profesora, wiecznego aroganta i piekielnie utalentowanego chirurga, co wzniecało tylko nienawiść wśród współpracowników, stał się manną dla całego szpitala. Ludzie powtarzali sobie to co wiedzą, a gdy to im nie wystarczyło, zaczęli mówić co o tym myślą. Tak o to z czasem zrodziły się także teorie i nieprawdopodobne wersje wydarzeń. Społeczność szpitalna wiedziała o życiu Falkowicza więcej niż on sam.
Naturalnie padł także osąd. Profesor stał się obiektem przekleństw, został okrzyknięty najgorszym z najgorszych, tym który zdradził i porzucił biedną panią mecenas, kiedy ta cały czas dochodziła do siebie po chorobie, jaka ponoć nadal dawała się we znaki Smudzie. Tak sądzili ludzie. Jaka była prawda?
Najgorszym w tym wszystkim było jednak oskarżenie, które dotyczyło córki profesora. Mówiło się, że pierwsze wrażenie było najwidoczniej błędne, że ta cała miłość, która niby biła od Falkowicza przy Matyldzie, była jedynie błędem w ocenie. Ludzie doszli do wniosku, iż... aż trudno w to uwierzyć, ale posądzili go o zwodzenie dziecka. Dziewczynka miała znudzić się profesorowi, tak jak to całe rodzicielstwo. Rozpowiadali nawet że nie kochał biednej dziewczynki, a ta stała się jego kolejną ofiarą. Bezduszny, tym razem wybrał sobie dziecko.
Plotki pozostają plotkami. Są niegroźne, dopóki w społeczeństwie, w jakim są rozsiewane, nie ma kogoś bliskiego ofierze owych pomówień. Tak się składało, że Falkowicz miał w Leśnej Górze brata, niczego nie świadomego, dodajmy. Aż do teraz.
- Dlaczego dowiaduje się ostatni? - Falkowicz, który siedział zamyślony w swym gabinecie, jego jedynym zaciszu, a przynajmniej do tamtej chwili to pomieszczenie nim było, zdawał sobie sprawę z dziwnej atmosfery panującej w szpitalu. Jednak nie sądził, że to on był ofiarą najgorętszych plotek we wspomnianym miejscu.
- Wiktoria przyprawiła ci rogi? - ignorując nagłe wtargnięcie brata do jego zacisza, nie przerywał czytania pierwszej z brzegu dokumentacji medycznej. - Zdradzani zawsze dowiadują się ostatni. Z resztą... chyba jesteście jeden jeden. - zaskoczony nagłym atakiem Adam, zmarszczył mocno brwi, patrząc przez chwilę na brata, by przetworzyć co dopiero usłyszał.
- Byłem pijany! - powtórzył po raz setny. - Z resztą nie o mnie teraz rozmawiamy. Bo z tego co mówisz wynika, że Kaśka jeszcze nie wie o twoim wyskoku. - Andrzej oderwał wzrok od dokumentów, które swoją drogą nie mówiły nic co zajęłoby jego uwagę, spojrzał na Krajewskiego uważnie.
- No właśnie. - dodał młodszy brat, kiedy zdał sobie sprawę, że Falkowicz już pojął do czego on zmierza. - Cały szpital aż huczy od twojego romansu z niejaką panią Aldoną Gronert. - doprecyzował.
Andrzej omiótł wzrokiem korytarz, za szklaną ścianą jego gabinetu i od razu zrozumiał spojrzenia mijanych przez siebie pracowników.
- Niech zgadnę... - obrócił w dłoni pióro. - A ty przyszedłeś uchronić mnie przed zboczeniem na złą ścieżkę. - Adam przewrócił tylko oczami, słysząc jak brat obraca wszystko w ironię.
- Czyli to wszystko jest prawdą. - nie doczekał się odpowiedzi. A miał nadzieję, że profesor jednak zaprzeczy. - Nie ogarniam tego... - pokręcił głową.
Falkowicz milczał. Myślał jedynie o tym, że on tak samo jak jego brat, przestaje ogarniać całą tę nową sytuację.
- To coś poważnego? - zapytał w końcu młodszy.
- Nie spodziewaj się zaproszenia na ślub, jeśli o to pytasz.
- No ale co teraz będzie z dziewczynami? Z Kasią i Matyldą? - Andrzej będąc pod ostrzałem pytań, na które on sam bał się odpowiadać, oparł się o siedzenie, spinając przy tym mięśnie.
- Nic się nie zmieni. Nadal będą częścią mojej rodziny.
- Razem z Aldoną? Może jeszcze zamieszkacie wszyscy razem. - wybuchł w końcu. - Sorry, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że spieprzyłeś wszystko, o co tyle walczyłeś.
- Walczyłem o bycie ojcem dla swojej córki! - wrzasnął w końcu Falkowicz, powodując dreszcz u Adama. - Chciałem mieć dziecko przy sobie, nie prosiłem Kaśki, żeby pakowała mi się do mieszkania! - uderzył pięścią w biurko. Cała frustracja w końcu ukazała się w swej prostocie i dała upust jego nerwom.
- Słyszysz co mówisz? - chirurg spojrzał na Falkowicza z niedowierzaniem. - Ona jest twoją żoną.
- Nic nie rozumiesz...
- Rozumiem. Po prostu ci odbiło na stare lata. - Krajewski wstał nerwowo, zmierzając do końca tej jakże wartościowej rozmowy.
- A jednak to ty jesteś młody i głupi. - spodziewał się kolejnego wybuchu gniewu, a tymczasem Andrzej rzekł to nerwowym tonem i westchnął tylko na koniec z frustracją.
- Co ty możesz wiedzieć... - "o samotności" chciał dopowiedzieć, lecz zawiesił głos. - O niczym nie masz pojęcia.
- Okej. - Adam podniósł ręce w poddańczym geście. - To twoje życie.
- Miło, że zauważyłeś...
- Mam nadzieję że nie będziesz tego żałował. - dodał, łapiąc już za klamkę.
- Nie bądź starszym bratem dla starszego brata. - Andrzej podniósł na niego, swój wymęczony wzrok.
- Uwierz mi, że nie chce braciszku.




Robi się nerwowo. Kaśka robi co chce, Adam upomina brata, a przecież... no umówmy się, ten akurat święty nie jest. Tak, uwzględniam te sytuacje z Oliwią... nie będę wgłębiała się w szczegóły, bo nie śledzę tamtego wątku.
Dlatego Adam nie będzie naciskał na brata, nie będzie dla niego starszym bratem.
Za to ktoś inny zacznie testować system nerwowy Falkowicza. :)

A wy co myślicie?




14 komentarzy:

  1. Eh No tutaj będzie cały czas coś się działo haha ;D Wiec Falkowicz nie xhce ich stracić ale jednocześnie nie wie co zrobić No gubi się .. Adam podpowiada mu jedynie żeby się ogarnął ,ciekawe co zrobi

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że Adam pomaga jakoś bratu zejść na ziemie,jestem naprawdę bardzo ciekawa jak dalej potoczą się ich losy.Czekam na więcej z twojej strony !
    ~W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście bardzo lubię tę scenę z braćmi :) Jakoś dobrze mi się dla nich obu pisze

      Usuń
  3. Czytając to cały czas zastanawiam się, Kogo wybierze nasz falko ;D
    -AD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mam zamiar, żebyście do końca nie wiedziały jak to się skończy ;) Z resztą... to widać przy każdym moim opowiadaniu ;)Zwodzenia i zwroty akcji (mam nadzieję).

      Usuń
  4. kiedy można spodziewać się dalszej części? :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że w weekend i że pewne przeszkody w napisaniu rozdziału nie opóźnią publikacji :)

      Usuń
  5. Cudowny rozdział ! Nadrobiłam już, wcześniejsze i to taka nowość w opowiadaniach mega mi się podoba :) !
    -O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o moje pierwsze opowiadanie, to nie mam się czym chwalić, do drugiej serii już bym się mogła przyznać ;)
      Ale człowiek pisze i uczy się na błędach.

      Usuń
  6. Będzie dziś ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :/ Szykuje się opóźnienie z przyczyn ode mnie niezależnych. Kurcze, znowu. Ale postaram się żeby nie trwało ono dłużej niż tydzień. Pozostaje mi tylko prosić o cierpliwość.

      Usuń
  7. Będzie można spodziewać się go dzisiaj ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje opowiadania czytam z zapartym tchem nie mogąc się oderwać.Stąd moje pytanie,kiedy pojawi się następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią i nie zapomnij się podpisać!